Archiwum grudzień 2009


gru 28 2009 Dziura
Komentarze: 0

Pierwszego dnia nie pamiętam. Obudziłem się w tym dziwnym miejscu i od początku usiłuję się zorientować gdzie jestem i jak się tu znalazłem - bezskutecznie. Na skraju pokoju jest niewielki otwór. Zionie z niego pustką i chłodem. Wewnątrz jest ciemno a gdy pochylam się nad nim słyszę niewyraźne echo powtarzające cichutko mój oddech. Przypomina trochę studzienkę kanalizacyjną - idealny okrąg o średnicy w sam raz by dorosły mężczyzna mógł się przecisnąć. Czasem siadam przy "dziurze" - tak nazwałem ten dziwny element wystroju - i nasłuchuję. Kompletna cisza. Jakby wrota do nicości. Początkowo dziura mnie intrygowała i zastanawiała. Teraz mnie przeraża. Siedzę tu już dostatecznie długo, by wyobraźnia zdążyła podsunąć niemało makabrycznych domysłów. Nie wiem co o tym sądzić...

Szkoda, że w pokoju nie ma żadnego okna. Nie wiem nawet jaka jest pora dnia. Jakiś czas temu po przebudzeniu wymyśliłem, że spróbuję kawałkiem gładkiego plastiku z toalety odbić nieco światła w stronę dziury. Może uda się tam coś dostrzec. Nie było łatwo, ale wydaje mi się, że coś zauważyłem. Jakby postać leżącą na dnie studni. Wygląda na to, że dziura nie jest tak głęboka jak przypuszczałem...

Teraz boję się jeszcze bardziej. Siedzę w koncie i próbuję wszystko poskładać do kupy. Nie wiem gdzie jestem, nie wiem jak długo tu jestem. Pokój nie ma okien ani drzwi. Gładkie ściany jak w psychiatryku. Mała wnęka mieści toaletę i łazienkę. Inne, dużo mniejsze zagłębienie w ścianie przypominające jakąś windę towarową żywi mnie regularnie. Pierwszy posiłek po przebudzeniu. Ostatni jakiś czas przed snem.

Idę spać... To cholerne światło nigdy nie gaśnie, ciężko się wyspać.

gejzer : :